17.03.2012 18:12
O LwG i o2o
ZZa kierownicy tak zwanej puszki mam doświadczenia w patrzeniu piętnastoletnie. Przez ten czas wiele widziałem na drodze zachowań, które wpisywały się na dłużej lub krócej w pamięć, zarówno zachowań nagannych, jak i pozytywnych, choć tych ostatnio coraz mniej. Dla przykładu podam choćby proste przypominanie o nie włączonych światłach krótką serią błysków długimi, a reakcje kierowców jak to w reklamie; bezcenne. Szkoda tylko, że coraz rzadziej jakiś zorientowany driver ma szybki orient w temacie, i zdąży podziękować ręką, za to rozglądania się na boki o policje lub wybałuszanie gał przed siebie z niemym zapytaniem, nagminne. Może to oznaka głupienia społeczeństwa, bo za moich czasów jak uczyliśmy się jeździć, to standartowym zachowaniem było zjeżdzanie na przeciwległy pas przy skręcie w lewo jak nikt nie jedzie z przeciwka, by nie utrudniać ruchu za sobą, a na podziękowania od tak puszczonych zza siebie kierowców choinką mogły się jeszcze spotkać z krótkimi błyskami długich z naszej strony w odpowiedzi. Taka komunikacja sygnałowa, niestety jest w zaniku, na wymarcu, polega. Może to też wina techniki bo w dzisiejszym samochodzie choinkę to już nie tak łatwo wyczuć jeśli wogóle jest to możliwe, długie błyskają lub nie błyskają bo też to wyczuć trudno, ale choćby awaryjne powinny być znane jako podziękowanie, i są, tylko tak rzadko, że szkoda słów. Jeśli już ktoś miga długimi, to z tyłu, bo mu się kut...i spieszy beeemką albo innym krowim łajnem i mu się nie podoba że jedziesz 100 lewym pasem wyprzedzając tego prawym pasem jadącego 80 w terenie gdzie można jechać 90. Takim idiotom w podziękowaniu bardzo często odpowiadam odpowiednim miganiem, światełkami stopu stopu w krótkich błyskach, a podziękowanie jełopa z beemki, również bezcenne. Piana na ustach już gratis. Ale generalnie przyzwyczaiłem się i staram się panować nad pokusą szatana. Jednego już wsadziłem, misja wykonana, wystarczy. Lecz nie o tym konkretnie miało być.
Miało być konkretnie o podziękowaniach, albo raczej pozdrowieniach motocyklistów.
Generalnie forma autora z tytułu wpisu dość mocno udzieliła mi się w formułowaniu pewnych ocen, bo panwiewiorka jako bezkompromisowiec ma moje ciche wsparcie w pewnych kwestiach, nie ukrywam ostatnio czesciej niz wcześniej (stare jego teksty to żenada). Moze panwiewiorka tez ewoluuje i juz niedlugo zejdzie z drzewa, tak czy inaczej bezkompromisowosc i radykalizm to bliskie mi cechy. Szczególnie w zestawieniu z argumentami, które z takim podejściem do kokretnego zagadnienia, jest szczególnie cenne. Za dużo leszczy i bezmuzgów siedzi przy sznurkach; jebać ich.
Wracając do tematu po raz drugi, pozdrowień motocyklistów z naprzeciwka. Jedziesz sobie człowieku motongiem (to chyba też panwieworka uzywal takiego okreslenia) i walisz wszystko wokolo tak jakbys jechal puszką i masz w dupie tego z przeciwka, z boku z tyłu i z przodu. Jedyne zadanie, podstawowe założenie podróży, jedyna słuszna idea jazdy; dojechać do celu, a najlepiej dojechać sprawnie, szybko bezkofliktowo i bezkolizyjnie, próbując zbytnio nie denerwować się na jełopów i odwdzięczać miłym zachowaniem na drodze miłym zachowaniem. Jazda puszką sama w sobie, przestała być przyjemnością, stała się czynnością naturalną jak oddychanie, gdy stała się narzędziem pracy. Jazda motocyklem, z założenia ma dawać większą frajdę, jednak znowu, stanie się też częścią osobowości i będzie naturalna jak pierdzenie po obiedzie a potem bekanie a potem znowu jak oddychanie. Już teraz myślę o torze bo ulica to nie miejsce na popisy i zabawę w kolejkę górską bez stelażu bezpieczeństwa. Ulica jest fajna, bo ciepełko, bo wiatr, bo mogę fajnie cichutko wolniutko pomykać i wjeżdzać tam gdzie samochodem nie wjechałbym i zwiedzać i bawić się na jednym drugił łuku, ale kurwa nie zapierdalać ponad 200 na potasowanej poprzecznie złobami i koleinami Katowickiej, po której jeden z drugim pajac ciągnieeeee; bo prosta długa. Mistrzowie prostych pa pa. Ale wiesz, pozdrowi cię taki, bo masz motocykl, a czy ja was kurwa znam? Czy ja wiem co Tobą w życiu kieruje, pod jaką argumentacją kupiłeś motor ile masz lat i co wiesz o świecie, żebym Ci odmachiwał? Jak biegnę i widzę, że ktoś z przeciwka biegnie, to w twarz i pozdrowię i ręką i uśmiechem, czasem rzucę krótki tekst. Ten gość, dziewczyna z naprzeciwka lub z boku, jest kimś kogo rozumiem, kto podjął wyzwanie konsekwencji działania na pewną formę wyrażenia siebie poprzez bieg i wysiłek. Za tym stoją abicje, plany startowe i wyniki, spędzony czas na planowanie i treningi. Reakcje różne na takie pozdrowienia są tak jak ludzie różni; ktoś się uśmiechnie, ktoś inny tylko odmachnie i z wyrazem wysiłku pobiegnie dalej, a początkujący niepewnie podniesie rękę w pozdrowieniu, poznając nieśmiało niepisany kodeks. Podobnie zresztą jest z rowerzystami.
A czy za niepisanym kodeksem pozdrowień motocyklistów stoi coś więcej niż zdolność finansowa do posiadania pojazdu, który można zaliczyć do grona motocykli? A cóż więcej za tym idzie. Czy riderzy skuterów się pozdrawiają i czy kierowcy motocykli pozdrawiają wszystkie motocykle, czy tylko motocykle które wyglądają jak motocykl? To znaczy że nakedy pozdrawiają nakedy a hydraulicy (znowu wiewior, bo to dobre) pozdrawiaja podobne armatury? Nie wierzę, aby motocyklista jeden z drugim pozdrawiał wszystkich riderów, a zapewne wybiera CO chce, a CO nie chce machnąć. I tu właśnie jest ten jebany haczyk. Oni pozdrawiają motory, a nie motocyklistów, dlatego na moje pozdrowienia nie liczcie, bo wasze motorki mnie nie rajcują, nie rajcujcie się więc tak żenująco moim. Prośba abyście mi tylko nie odwalalali dzikich manewrów na drodze przeczących wszelkim zasadom ruchu i logiki. Nie będę szczał bo ktoś jedzie tym albo tamtym, tak jak nie szczę że ktoś jedzie taką lub taką puszką. Cieszę się za to że ktoś jedzie dobrze i wkurwiam jak ktoś inny odpierdala manianę na drodze, choćby pierwszy jechał Polonezem a drugi Lancerem. I taki stosunek będę miał do jednośladów, nie dodając i nie ujmując wartości nikomu, będę zlewał pozdrowienia, szególnie, że nie wiem czym jedzie, bo się kurwa nie znam na motongach z wyglądu bo i po co. Jest sport, naked, armatura, maxiskuter, tak jak pisał wiewór i ten podział mi wystarczy.
A że motocykli dzisiaj od zaj...a (inaczej w pizdu; a to więcej niż w chuj) na drogach, szczególnie głównych to i pozdrowień się nałapałem. Znowu ze dwie godziny próbowałem na placu zdjąć najbardziej skrajne cycki na krawędziach opon, a wypad na ulice zrealizowałem testując czy mała owiewka którą założyłem usprawnia nieco opływ powietrza, aaa i pozwiedzać okolice w spacerowym tempie, kładąc się z lubością w znane łuku dobrego asfaltu :D Za to przesiadka w puszkę w drodze powrotnej wywołała falę przemyśleń, których to jesteście świadkami powyżej, bo syuacja drogowa z pozycji kierowcy samochodu wywołała falę wściekłości na jebanych riderów.
Jedziesz człowieku sobie swoją czarną małą blaszaną puchą z elektrycznie otwieranym kapselkiem rozmawiając przez telefon tempem spacerowym, bo ciasno. Aleja Katowicka, dwa pasy dość ciasne, jadę za jakąś powolniejszą większą blaszaczką spokojnie gaworząc, na lewym pasie przemykają szybciej nieco mknące auta, w lewym lusterku widzę też kilku driverów; już się kurwa dzisiaj łączylki w grupki te większe, ale tych było z pięciu. Dwóch tam jakoś pomknęło w miarę sprawnie, potem jeszcze jeden, Zaraz potem jakieś auto tym szybszym pasem i następny się większy suvik przesuwa zawężając, jak wy to mówicie; środkowy pas motocyklowy. Ja przed sobą widzę że ta większa blaszka busowata wrzuca kierunek w lewo wyprzedzając dobrze już poboczowanego skuterzystę ale w pasie się mieści, sygnalizuje więc tylko manewr. Ja sygnalizuję również taki sam zamiar bo się na luza w pasie zmieszczę z wyprzedzaniem, a w lusterku widzę że z lewej ten suvik szeroki blisko, a za nim kolejny biker na linii nieco szybciej niż suvik. Tak się zgrało, że wyprzedzając skuterzystę, suvik przemykał obok w tym samym czasie i byliśmy lusterko w lusterko. Kieunek mi dyndał ładne kilka sekund wcześniej, manewr miałem łagodny jak baranek, bo sytuacja jasna i przejrzysta jak prognoza na dzień dzisiejszy, a ten gamoń z tyłu motongiem, pchał się równo przed siebie nie orientując ni chuja, że za chwilę będzie zgnieciony pomiędzy dwoma samochodami. Przejechał na szczęście na styk, jednak wielkie miał pretensje w sumie chuj wie do kogo, bo łbem pokręcił jakoś niepewnie, ale wyczytałem z ruchu jego warg, że od suvika chciałby więcej miejsca bo środkiem swojego pasa jechał i gdyby zjechał to by miał łatwiej się wpierdolić pomiędzy nas. Zrozumiałem wtedy, że zjeb jaki się urodził zjebem umrze jak s go życie nie nauczy, więc tym razem darowałem lekcję, którą miałem na końcu palca pod klaksonem i w gestach następujących po kontakie wzrokowym. Ta sytuacja to potwierdzenie tezy wiewóra, o chęci utrzymania grupy chuj wie jakim kosztem, aby tylko koledzy nie odjechali za daleko. Zapamiętaj więc rider jeden z drugim, że jak mam wybierać, spietrany skuterzysta jadący poboczem przy bandzie, czy Ty ciągnący, nie jakoś szybko, ale zupełnie bezmyślnie środkiem, to wiedz, że wybiorę Ciebie. Na moje pozdrowienia rączek więc nie licz, bo rąk mi szkoda, a jak spotkamy się gdzieś na fajnej jeździe to kaskiem kiwnę. Chujowych jazd nie komentuję. Długa i idę pobiegać.
A że tekst pisany pod wpływem świeżych emocji i adrenaliny to taką, a nie inną formę przyjął. Zmiana tytułu po komentarzu autora innego bloga. Opinię o LwG podtrzymuję bo jest dla mnie bez sensu.
przykłady niekonsekwencji w topicu
tak sobie jeżdżę, obserwuję i stwierdzam, że cos się
ostatnimi laty zmieniło:
kiedy w 2002 roku po
raz pierwszy wsiadłem na squta, to machali, często pierwsi,
prawie wszyscy:
od posiadaczy
przecinaków, przez crossowców, aż po turystycznych
kredensiarzy,
ale wtedy nas,
skuterowców było naprawdę mało:
kilka,
jak nie kilkanaście razy mniej niż teraz [przynajmniej w centrum
Wa-wy]...
a teraz prawie nikt z posiadaczy
"poważnych maszyn" nie zamacha ani nie odmacha,
nawet na światłach, kiedy razem z jakiś motocyklistą
zajmujemy pole-position na czele kolumny samochodziarzy, to
on/ona patrzy się tylko przed siebie, pomimo, że trudno nie
usłyszeć mojej maszynki
Gdy jeżdże benzerem to nikt do mnie pierwszy nie
machnie. Ale gdy jade moim pseudo ścigaczem ( tzr 50 ) to
motocykliści pierwsi do mnie machają
Teraz gdy mam tzr to czuje się taki
bardziej wyróżniony, ważny itp.
Komentarze : 11
Tekst marny, a nawet mierny. To ze przywolywany Wiewior uzywa wulgaryzmow, nie oznacza, ze ty rzucajac miechem zlapiesz jego styl, bo o poziomie nie wspomne. Jestes jak widze typowym malym czlowieczkiem zazdroszczacym innym lepszego samochodu - ty masz predkosc ponad ograniczenie wiec niech sie inni wleka. Burak no poprostu zwykly burak. Za to motocykl masz tak wypasiony ze wszyscy ci go zazdroszcza i dlatego podnosza reke. I znow buractwo. Na koncu buractwo najwieksze czyli "wybiore tego z lewej" zle ludziom nie zycze wiec i tobie nie bede, ale sprzedaj moze ten motocykl i kup nowe trampki bo biegajac chyba mniejsze zagrozenie powodujesz...
PS. Okreslanie autora z "malej litery" nie jest spowodowane blednym stosowaniem jezyka pskiego a celowym dzialaniem wywolanym brakiem szacunku do niego.
Bez pozdrowien.
Młody człowiek jesteś (sądząc po odbiciu w lusterku), a gadasz jak tetryk. Wyobraź sobie taką scenkę - jedzie za Tobą gość w kapeluszu w fabii, przy nim żona też w kapeluszu. - O - mówi żona w kapeluszu - kolejny dawca nerek przepalonych marihuaną. Z naprzeciwka leci ktoś, kogo twarz chowa się za szybą kasku, pewnie nigdy jej nie zobaczysz. Podnosi lewą rękę w pozdrowieniu. Odpowiadasz podniesieniem ręki. Pan w kapeluszu chce coś powiedzieć, ale tylko palcem strąca łzę z powieki. Stary, pozdrowienia motocyklistów to magia. Bardzo długo czekałem, aż będę mógł unieść lewą rękę, a z przeciwka spotka mnie to samo. Pierwszego razu nie zapomnę. To jest wielki zaszczyt i wielka rzecz.
Pozdrowienie motocyklistów to wyraz pewnej solidarności, jedności, wspólnej pasji. Same pozytywy i jak dla mnie ogromna frajda! Szczerze mówiąc nie rozumiem takiego toku myślenia. Zaglądałam czasem na tego bloga, ale widzę że nie warto.
Kilka lat temu latalem skuterkiem i wszystko bylo OK . Jakos ,,prawdziwi motocyklisci "odmachiwali z pelnym usmiechem a ja im zazdroscilem i juz wiedzialem ze ten skuter to na troche . Teraz jadac ,,prawdziwym motocyklem" odmachuje wszystkim skuterkom . Czesc z nich stanie sie motocyklistami i beda sie cieszyc tak jak ja ze kiedys ktos im odmachal jak byli ,,mali".
Tu kolega ma jakies problemy (boi sie puscic kierownicy? ) a moze jest juz znudzony odmachiwaniem braciom rowerzystom .
LEWA W GORE.
mam prośbę, nie pisz już nic więcej.
Szczerze? po jakiego się tu produkujesz? Nie jesteś motocyklistą i nie czujesz się nim. Nie czujesz tej radości z jeżdżenia motocyklem, bo dla Ciebie to zwykły dupowóz, z miejsca A do miejsca B. Różnica między Tobą, a motocyklistą jest taka, że jeżeli czujesz o co chodzi w jeździe na moto, to potrafisz wsiąść i pojechać zapominając o wszystkim, bez celu po prostu do przodu. Dla mnie LwG jest czymś cudownym, czymś czego nie ma jadąc samochodem, dzięki temu czujesz się częścią hmm 'rodziny', która widząc inny motocykl na poboczu zatrzyma się i zapyta czy pomóc czy wszystko jest ok. Wiesz dlaczego olewa się sedesy 50ccm? Odpowiedź jest prosta. Jeździ na tym masa dzieciaków, które 'zabija to co kochają', czy 'nie wiedzą czy wrócą do domu', montują przeloty dzięki czemu ich kosiarki słychać z 2km i ogólnie chcą być dzięki temu cool. Jeżdżą też na tym, często, ludzie, którzy z motocyklizmem jako takim nie mają nic wspólnego, traktując to jako środek transportu i tyle, przy okazji nie chcąc nawet zagłębiać się w idee motocyklizmu.
Skoro czegoś nie rozumiesz to nie znaczy, że jest to głupie. Ja pozdrawiam wszystkich jak leci, z pominięciem sedesów, chyba że pierwszy wyciągnie rękę, to odmachnę, dlaczego? bo wiem że za sterami lecącego z naprzeciwka moto może siedzieć ktoś kto rozumie i kocha to samo co i ja. A że Ci wszyscy nie odmachną? co z tego, jedni się zagapią, inni zmieniają właśnie bieg, a inni nie odmachują bo nie(masa przyczyn), to nie jest ważne, ważna jest inicjatywa z Twojej strony. A ten tekst? Jak mówili poprzednicy pseudo Wiewiór, dla bycia fajnym...
@ Moherman, piszesz, że "Wiewiór pojawia się w tekście w kontekście kilku trafnych tez i nazewnictwa [...]", ale nie jest to powodem aby traktować mnie jak hasło reklamowe czy nalepkę na dropsy. W mojej pisaninie sam przywołuję inne blogi, ale nie umieszczam z tego powodu ich autora w tytule wpisu. Tutaj w pełni podzielam zdanie Zdezorientowanego. Dla mnie po prostu niesmaczne i żenujące.
A co do samego wpisu, to pomijając już masy błędów stylistycznych (na ten przykład: "[...] rozmawiając przez telefon tempem spacerowym [...]", no chyba, że chodzi o spacerowe tempo rozmowy przez telefon, to wówczas pardąsik), gramatycznych, ortograficznych i nieziemską ilość literówek, to odnoszę wrażenie, że dopiero zaczynasz przygodę z o2o, bo patrząc na to co piszesz choćby o LwG, to zaczerpnąłeś to chyba z dupy, bo raczej nie z doświadczenia.
Pisałbym więcej, ale Ludzik narzeka na los dzidziusia i muszę się nim zająć.
ledwo zaczynasz "karierę" wśród naszej braci, nawet nie czujesz swojego sprzęta dając mu uciekać z pasa, a już tak hejtujesz i to na wszystkich. dziwny koleś jesteś. to, że zdarzy się czasem w ruchu jakiś zjeb na motocyklu (nie mylić z motocyklistami) to nie powód, żeby wszystkim dawać bana ignorując nawet zwykłe LWG. Co ty kurna wszystkich do jednego wora wrzucasz? Ja Ci źle nie życzę, ale pamiętaj - kiedyś może będziesz w potrzebie stojąc jak pizda przy swoim motku na poboczu, lub nie daj Boże próbując go wyciągnąć z rowu, a wtedy się nie zdziw jak ktoś na twoje machanie da po garach i zniknie w sinej dali
PS:to poklinanie też sobie daruj, śmiesznie się to gryzie z twoimi pseudoprzemyśleniami
...obym nigdy ręki w Twoim kierunku nie uniósł..., a co z pływaniem, skokiem o tyczce i wreszcie alpinizmem, oceniasz i porównujesz nieporównywalne, a styl 'rubaszny' zostaw pierwowzorowi, tekst płytki, refleksyjny inaczej, po prostu mierny...
Wiewiór pojawia się w tekście w kontekście kilku trafnych tez i nazewnictwa, nie odcinam się od tego przez uczciwość do autora. Nie zamierzam tłumaczyć się z niczego zawartego na tych stronach. Akurat gość pisze tego samego dnia, o sytuacjach z życia, które ja poznaje. Skoro nie zamierzasz odnieść się jakkolwiek do czegokolwiek nie pisz nic, bo to strata czasu i mojego i Twojego.
Wszedłem z nastawieniem, że przeczytam jakiś hejterski tekst o Wiewiórze, pokroju wpisów co poniektórych "Towarzyszy Zaciężnych", a tutaj jakaś żałosna próba naśladowania wiewiórczego stylu, do tego tytuł "Pan Wiewiórka" chyba tylko po to żeby sobie "oglądalność podbić". Tekst może byłby nienajgorszy, ale biorąc pod uwagę powyższe jest żenujący.
Kategorie
- Ekstremalnie (3)
- Mechanika (4)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Turystyka (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)